Niedoczynność tarczycy

Zamierzam napisać Wam "trochę" (znając mnie - będzie tego dużo) o niedoczynności tarczycy. W ciąży i nie tylko. Ogólnie o niedoczynności, no!

Bardzo często niedoczynność jest powodem problemów z zajściem w ciążę. Oczywiście objawów jest wiele (senność, napady gorąca, otyłość lub problem ze zrzuceniem/utrzymaniem wagi...), ale zaburzenia owulacji to jeden z nich.
U mnie było dość dziwnie.
Już w dzieciństwie podejrzewano u mnie "wole" i chorobę tarczycy. Jak patrzę w książeczkę zdrowia, to praktycznie na każdej stronie widzę "wole - do konsultacji endokrynologicznej". Konsultacje podejrzewam że były, ale nic z nich nie wynikało. Mimo to nadal gdy tylko widziała mnie jakaś dr. rodzinna mówiła "a nie masz czasem problemów z tarczycą?". Wizytę u endokrynologa pamiętam jedną. Wszystkie badania, nawet usg tarczycy. Wyniki dobre. Później wszystko ucichło... 
Przed planowanym rozpoczęciem starań o dziecko bardzo mocno przytyłam. Nie wiem nawet jak i kiedy. Dosłownie! Odnoszę wrażenie, że było to nawet 15 kg w parę (dwa, może trzy) miesięcy!!! Zapaliła mi się czerwona lampka. Zaczęłam jeść baardzo zdrowo, chodziłam na fitness i inne zajęcia (siłownię, biegałam co rano itd), byłam na siłowni prawie codziennie. Czasem po kilka godzin. Dieta była wręcz olimpijska - wyliczana na kalkulatorach kalorii, produkty były warzone... I co? Wyniki na prawdę marne. Utrata wagi nastąpiła, ale w tak mozolnym tempie, że w końcu zrezygnowałam z odchudzania i chodziłam na fitness dla siebie i swojego samopoczucia (pokochałam to). Oczywiście waga nadal mnie martwiła, no ale jak to mawia mój tata: "co córka zrobisz, jak nic nie zrobisz?". Żyłam sobie dalej. Zaczęliśmy się starać o dziecko. Udało się po trzech miesiącach kuracji obniżającej prolaktynę. Mówiłam mojemu lekarzowi o tym że nie mogę schudnąć, że coś jest nie tak.... Ale gdy zapytał o tarczycę to stwierdziłam (MÓJ BŁĄD!!!) że byłam badana, że wszystko jest ok. Owszem - byłam badana, ale pewnie z rok, albo i dwa lata wcześniej. Myślałam że jak wyniki wyszły w normie, usg nic nie wykazało, to nie mam prawa zachorować na niedoczynność. Nie wiedziałam, że to może się zmienić z miesiąca na miesiąc...
Zaszłam w ciążę prawie bez problemów. Prawie, bo jak wiecie (lub też nie) miałam hiperprolaktynemię. No ale zaszłam w ciążę.
I... dopiero podczas rutynowych badań kontrolnych podczas ciąży wyszła niedoczynność tarczycy.
Przyleciałam do domu, wklepałam niedoczynność w wujka Google i co zobaczyłam? Cały szereg objawów, które dobrze znałam !!!
Niedoczynność to nie jest coś odległego. To nie jest coś, co mnie nigdy nie będzie dotyczyło. Szok! Wielki szok i zarazem kop do rozszerzania wiedzy na temat tej choroby. No i Euthyrox. Nie mogę o nim zapomnieć! Euthyrox pewnie do końca życia...


WIĘCEJ NAPISZĘ WKRÓTCE!!!!
Będzie trochę ogólnych pojęć, o objawach, o diecie, o badaniach, o lekach, o lekarzach.... i pewnie dużo więcej ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz