sobota, 31 maja 2014

Syriuszki

  Syrki, girki, syriuszki.... Idealne do całowania i zjadania :)

 A tu:
chillout :)


Kocham te małe nóżki przecudne! 
I te oczka jak mamine.
I nosek malutki. ...
Usteczka też kocham.
I paluszki serdelki.
I buziulkę słodziutką.
I zębolki dwa białe...
mimo że gryzą mamę w cyca okrutnie, do krwi, tak jak dzisiaj :-(
Niech żyje ząbkowanie :-(




Kochane.... wczoraj w nocy zamiast cyca dawałam wodę. W końcu Misiuniu dobrze przybiera, no i podobno po 6 miesiącu dzieci nie potrzebują nocnego jedzenia. Może to nam pomoże w przesypianiu nocy? Bo nie dość że nie śpi w łóżeczku to jeszcze budzi się ze dwa, a nawet trzy razy.
Nie wiem czy dobrze robię... Po prostu czuję że jak tego nie zrobię to Miniu coraz bardziej będzie się przyzwyczajał do nocnego cyca i będzie go ciężko odstawić....
Ale może źle robię? Może lepiej czekać aż sam przestanie w nocy jeść i zacznie spać? Może dałam się zaszczuć tymi wszystkimi pytaniami "czy przesypia noc?", oraz oczekiwaniami i durnymi radami "Kiedy zaczniesz dawać modyfikowane na noc?... Inaczej ciężko będzie odstawić od piersi". Mm nie dam, bo nie po to walczyłam o laktację, aby teraz mm na noc dawać. I tak zjada mm w kaszkach (które dostaje na śniadanko, żeby zjeść ładnie przemycone w kaszce leki). A w ciągu dnia i przed snem cycuś i tyle. 
No ale może z tą wodą zły pomysł? No i wtedy będzie trochę mało mojego mleka jadł, bo już rozszerzamy dietę. Także mam mieszane uczucia, trochę serce mi pęka na myśl o mniejszej ilości karmień. Co robić co robić Co robić co robić...????
HELP!!!!


PS. Na pewno kojarzycie kampanię Nie karm dziecka w WC opatrzoną ciekawymi banerami z mamami karmiącymi na klozecie. Dlatego nie będę o niej pisać. Ale chciałam tylko Was do czegoś namówić:
"1 czerwca - w ramach Tygodnia Karmienia Piersią (26.05-01.06) - planowany jest flashmob matek karmiących publicznie. Happeningi odbędą się w różnych miastach Polski, m.in. w Warszawie, Białymstoku i we Wrocławiu. Organizatorki zachęcają, żeby mamy, niezależnie od tego, gdzie akurat przebywają, między 12.00-15.00 nakarmiły swoje dziecko w przestrzeni publicznej jako wyraz solidarności z wszystkimi kobietami karmiącymi piersią.

- Chcemy pokazać i podkreślić, że matki maja prawo karmić piersią wszędzie w przestrzeni publicznej, a dzieci mają prawo do najlepszego pokarmu, jaki można im dać i jest to istotny element promocji zdrowia. Chcemy tez pokazać, że karmienie piersią nie ogranicza się w czasie do sześciu pierwszych miesięcy - mówi Hanna Li."


PS 1. W czwartek Jaruś skończył 6 miesięcy :-) Pół roku!!!!!!! Kiedy? Kiedy to minęło?????

sobota, 24 maja 2014

Praktyczne porady dla przyszłych mam

Wybaczcie, że nas jakiś czas nie było. Problemy z Internetem, później chory kot, a następnie szczepienie oraz zły wynik moczu...
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie wszystko to, co bym chciała zmienić w całej ciąży, porodzie, połogu i pierwszych miesiącach z Jarusiem. Wpadłam na pomysł, że zapewne wielu z Was takie porady by się przydały, dlatego:

CIĄŻA:
- Jeżeli w pierwszych miesiącach nie czujesz się najlepiej, to polecam sen, dużo snu. Najlepiej jest przespać mdłości itd niż próbować z nimi walczyć przeczesując Internet wzdłuż i wszerz i pytając o radę koleżanki. W moim przypadku ani cytryna, ani imbir, ani płatki migdałowego... nie pomagały. Możliwe że na początku pomagała mi Mountain Dew (jeszcze nie miałam pewności że jestem w ciąży, choć przeczucie było), ale to niezbyt zdrowy sposób.
- Jeżeli ktoś ustępuje Ci miejsca lub prosi innych pasażerów np. autobusu o wolne miejsce dla Ciebie, to pozwól sobie pomóc. Dzięki temu ludzie poczują się potrzebni, ich pomoc będzie doceniona, a to zachęci ich do dalszych dobrych uczynków :)
- Nie przejmuj się tym, że tu masz za mało, tam za dużo, a Twój brzuch zdobią tygrysie pręgi. Czuj się piękna, a będziesz piękna! Z resztą... wszystkie te mankamenty znikną gdy pojawi się na świecie Twój mały "cud".
- Doceniaj swoje włosy w czasie ciąży. Oraz cerę. U niektórych też paznokcie. Bo prawdopodobnie już od drugiego trymestru włosy i cera będą we wspaniałej formie dzięki hormonom. Ciesz się, bo po ciąży włosy zaczną wypadać (to naturalna kolej rzeczy), a cera może się zmienić.
- Noś długie paznokcie i ciesz się ich długością. Po porodzie trzeba będzie je obciąż lub chociaż zaokrąglić aby nie uszkodzić delikatnej skóry dziecka.
- Doceniaj możliwość noszenia długich kolczyków, oraz rozpuszczonych włosów. Później mały "Czepiak" i jego chwytne łapki nie pozwoli Ci na to...
- Rozkoszuj się przespaną nocą, oraz spokojną kąpielą. Bo później... no wiesz... różnie to bywa ;)
- Kobieto ! Nie dźwigaj i nie obciążaj się za bardzo, nie rób miliona rzeczy, nie nadwyrężaj się za bardzo! Przecież łożysko może się odkleić, może stać się tysiąc innych rzeczy... A jeżeli chcesz to robić, to najpierw obejrzyj zdjęcia przedwcześnie urodzonych dzieci....
- Przygotuj wszystko dla dziecka wcześniej. Może nie za wcześnie, ale też nie tuż przed samym porodem. 

PORÓD:
- Pamiętaj że na oddziele połogowym jest gorąco - pod żadnym pozorem nie bierz futrzastego, ciepłego szlafroka. No chyba że zamierzasz wychodzić na dwór...?
- Gdy coś jest (tfu, tfu) nie tak i szykuje Wam się dłuższy pobyt w szpitalu, to pod żadnym pozorem nie nastawiaj się na szybkie wyjście, nawet jeśli lekarz obiecuje, że "jutro wychodzicie". Utrata nadziei boli...
- Jeżeli myślisz o porodzie rodzinnym, to weź mężowi prowiant ;)
- Jeżeli znasz siebie na tyle dobrze, że czujesz, że w czasie porodu (naturalnego) możesz mieć chwilę
pt. "nie tykaj mnie!", to uprzedź o tym męża. Obrażony lub urażony mężczyzna, to ostatnia rzecz jakiej Ci w takim momencie potrzeba"
- Pamiętaj, że "kto sobie nosi, ten się nie prosi", lepiej zabrać ze sobą (do szpitala) za dużo, niż za mało. Niepotrzebne rzeczy zawsze może ktoś odwieźć do domu.


POŁÓG:

 - Nie licz na to, że w szpitalu wszystkiego Cię nauczą i wszystko pokażą. Chodź do szkoły rodzenia i na konferencje, dużo czytaj...
- Nie bój się tego, że nie dasz sobie rady, że nie umiesz, że nie trzymałaś nigdy noworodka na rękach. Prawdopodobnie instynktownie od razu będziesz wiedziała co robić. A jak nie, to nie bój się pytać i prosić o pomoc. Od tego jest rodzina, przyjaciele, oraz (te cholerne) położne w szpitalu!!! Jeżeli któraś położna nie zachowuje się dobrze w stosunku do Ciebie, to pamiętaj że możesz jej zwrócić uwagę, a nawet złożyć na nią skargę. Przecież od tego w szpitalu jest, aby pomagać, za to jej płacą. 
- Pierwsze dni czy to w szpitalu czy już w domu staraj się spędzić tylko z dzieckiem. Nie zawracaj sobie głowy tym, że pod szpitalnym łóżkiem masz rozrzucone rzeczy, albo że podłoga w domu dawno nie widziała się z mopem.
- Jeżeli dzieje się cokolwiek niepokojącego, to mów o tym śmiało i szczerze. To bardzo ważne!!!
- Jeżeli po porodzie masz wysoką temperaturę i dziwną wydzielinę (ponoć śmierdzącą, brązową, nieco inną niż zwykłe poporodowe "odpady"), to koniecznie zgłoś się do lekarza. Może (ale wcale nie musi) to być pozostawiona część łożyska, a to BARDZO niebezpieczne.
- Nigdy, ale to przenigdy nie odciągaj mleka laktatorem po ciemku i na śpiocha... To może się źle skończyć...
- Pamiętaj że to jak będziesz karmić dziecko, jak będziesz je wychowywać, co zdecydujesz to tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Inni owszem, mogą doradzać, ale to Ty jesteś mamą, to Twoje zdanie jest najważniejsze.
- Słuchaj swojej intuicji. Ona na prawdę wiele podpowiada.



PIERWSZE MIESIĄCE Z DZIECKIEM:
- Nie przejmuj się tym, że Twoje dziecko np. nie śpi w łóżeczku, podczas gdy wszyscy dookoła pytają "i co? śpi w łóżeczku?". Człowiek jest jedynym ssakiem, który wygania swoje dziecko ze wspólnego legowiska. Może jednak opcja łóżka rodzinnego nie jest taka głupia? W końcu prędzej czy później dziecko i tak będzie spało w swoim łóżku/pokoju.
- Jeżeli jednak chcesz, aby łóżko rodzinne należało tylko do mamy i taty, to jak najwcześniej przyzwyczajaj dziecko do spania w łóżeczku.
- Warto nauczyć dziecko (szczególnie w ciągu dnia) zasypiania w różnych warunkach. Jednego dnia na mamie, innego dnia w łóżeczku, jeszcze innym razem na rękach. To się bardzo przydaje przy wyjazdach. Bo co gdy dziecko przyzwyczai się do łóżeczka i nie będzie umiało zasnąć w innych warunkach?
- Rób to co uważasz za słuszne. Każda mama ma swój sposób na usypianie/uspokajanie dziecka. I to wcale nie znaczy, że któryś sposób jest zły ;)
- Jeżeli jakaś koleżanka lub ktoś z rodziny daje Ci "mądre rady", to zaciśnij zęby i jeżeli rada nie wnosi niczego nowego ani mądrego do Twojego życia, to wypuść ją drugim uchem i przytakuj. Uwierz mi, tak jest najłatwiej...
- Ciesz się każdą chwilą, każdym momentem, sekundą spędzoną ze swoim dzieckiem. Te chwile już nigdy się nie powtórzą. Bardzo możliwe, że gdy dziecko skończy np. pół roku, a Ty zobaczysz znajomą ze swoim np. miesięcznym szkrabem, to baaardzo zatęsknisz za tym jak Twoje miało miesiąc i było taką malutką kluseczką :)



BTW. Jaruś ma już narzeczoną - Sedinkę ;) Miesiąc starszą :) Wczoraj mieli randkę, a mamy miały okazję do plotkowania. Było super!
 Śliczna, prawda? :-)


PS.Wczoraj późnym wieczorem był u Nas lekarza na wizycie domowej. Znów ta sama bakteria, z tym że dużo leukocytów, dlatego mamy bactrim. Do Bactrimu podajemy także witaminę C.
A za kilka dni kolejne badanie kontrolne - jeżeli bakteria ustąpi, to przestajemy podawać Bactrim. 
Co miesiąc badanie kontrolne moczu. Jeżeli zakażenie bakteryjne powróci - wtedy specjalistyczne badania... (oby nie trzeba było!!!!!).
A w związku z dosyć twardymi kupkami pojawiającymi się co drugi/trzeci dzień dostaliśmy polecenie: czopek przez 4 kolejne dni w celu pozbycia się nazwijmy to "zatoru" w jelitkach, dodatkowo Lactulosum oraz kropelki z probiotykiem.
Zobaczymy co dalej...

środa, 14 maja 2014

Do głębi.

Przepraszam, że Nas nie było, ale Internet nam trochę szwankował...

Co u Nas?
Dziś zaczęłam wprowadzać Jarusiowi pokarmy stałe do diety.
Leluś ma 5,5 miesiąca. Chciałam czekać aż skończy 6, albo chociaż skonsultować to z lekarzem, ale dzisiaj Jaruś wyrywał się do mojego jedzenia i ciamkał patrząc jak jem i wymiękłam :) Myślę że jest gotowy.
Na razie są to małe porcje żeby poznawał nowe smaki i żebym mogła obserwować jego reakcje.
Ach, witaj przygodo :)
Zaczęliśmy od kalafiora. Planowałam zaczynać od marchewki, ale mówiąc w skrócie - plan się zmienił.

A tak z innej beczki - kontrolne badanie moczu wyszło złe. Leukocyty przeklęte...
Ale nic mu nie dolega, gorączki nie ma. Może źle pobrałam? Cały dzień o tym myślę.
Jutro ponawiamy badanie ogólne plus posiew. Trzymajcie kciuki!

Teraz coś co krąży w sieci, a co mnie moooocno poruszyło. Niech poruszy i Was...

"Mamo, wyszłam ze znajomymi. Poszliśmy na zabawę i cały czas myślałam o tym co mi mówiłaś zanim wyszłam: "nie pij jak będziesz prowadzić..."
Dlatego piłam coca colę. Byłam dumna z siebie, dlatego że posłuchałam Twojej rady i byłam jedyna spośród moich znajomych trzeźwa.
Tak zdecydowałam i Twoje słowa były dla mnie święte.
Kiedy zabawa się skończyła ludzie zaczęli wsiadać do swoich samochodów (nietrzeźwi).
Ja wsiadłam do swojego i byłam pewna że jestem w stanie prowadzić bo nie piłam alkoholu.
W tym momencie nawet nie zdawałam sobie sprawy co mnie czeka...

Coś naprawdę strasznego...

...teraz jestem tutaj, leżąc na ziemi i słysząc głosy i krzyki policjantów.
chłopak który kierował samochodem był kompletnie pijany...mamo dźwięki są tak daleko...! moja krew jest wszędzie, staram się być twarda i trzymać się żeby nie płakać. Słyszę głos lekarza, "ta dziewczyna nie przeżyje..."
Jestem pewna mamo, że ten chłopak który doprowadził do wypadku nie chciał źle...
Ale dlaczego on pił, a to ja mam umrzeć?...dlaczego to życie jest takie niesprawiedliwe mamo?...dlaczego ludzie to robią wiedząc że mogą zniszczyć czyjeś życie....mój ból jest straszny w tej chwili, tak jakby ktoś wbił we mnie setki ostrzy...Mamo powiedz mojej małej siostrzyczce żeby się nie bała, Tacie żeby był twardy i proszę Cię mamo odwiedź tego chłopaka i powiedz mu to samo co mówiłaś mi.
Może jakby jego rodzice mówili mu to co Ty mamo, dzisiaj bym żyła...mój oddech słabnie z każdą chwilą...mamo boję się...
Są to moje ostatnie chwile i czuję się naprawdę sama...bardzo bym chciała żebyś była teraz przy mnie w tej chwili...w chwili w której umieram tu na ziemi...
Chciałabym Ci tyle powiedzieć mamo, bardzo Cię Kocham mamo...przyrzekam być Twoim aniołem stróżem...takim jakim Ty byłaś dla mnie.

Do widzenia mamo.

Te słowa napisane przez dziennikarza, który był na miejscu wypadku w chwili gdy dziewczyna umierała. Powiedziała te słowa chwilę przed tym zanim umarła.
Jeżeli dotknęła Cię ta historia choć trochę, PODZIEL się nią z innymi.

Zajmie to tylko chwilkę a może uratować czyjeś życie..."


Poruszyło mnie. I to do głębi.

wtorek, 6 maja 2014

Na plaży fajnie jest...

Jak tam u Was po majówce? Czekam na jakieś wpisy :-)

My w majówkową sobotę najpierw byliśmy na chwilę u teściowej, później na spacerze, a następnie na grillu. Było sporo znajomych, dużo osób zachwycało się Jarusiem. Synu był niesamowicie grzeczny. To co zaraz napiszę będzie brzmiało żałośnie, ale...wypiłam aż cztery piwa !!! Oczywiście bezalkoholowe... ;) No ale zawsze w nazwie ma "piwo" :D W żabce są fajne smakowe jakby kto szukał - brzoskwiniowe smakuje jak Nestea, a jabłkowe trochę jak Summersby (o ile dobrze pamiętam jego smak).
Długo nie siedziałam z wiadomych względów - Młodzieniec musiał być wykąpany i spać. Mi samej już po 19 chciało się spać z przyzwyczajenia, także tatulek nas odwiózł i sam wrócił na imprezkę. 

A w niedzielę.... był plan żebyśmy z moimi rodzicami pojechali nad morze. Niestety zarówno M., jak i ojczym popili sobie zeszłego wieczoru, także był problem z kierowcą (ja służbowym autem nie chcę jeździć). Była mała wyprawa na komendę i zabawa alkomatem. Udało się! Mogliśmy jechać!
Tylko pogoda byle jaka... W końcu się zdecydowaliśmy. Pół domu zapakowane, można jechać ;)

Wyjazd nad morze marzył mi się od dawna. Niby mamy blisko, ale jednak daleko...
Pogoda się poprawiła. Spacer przez las, później chodzenie po plaży, rozmowy, wygłupy, pisanie po piasku, karmienie na plaży, później lody i do domu.
Jarusiowi bardzo podobały się drzewa więc przez pewien czas jechał z odsłoniętą budką. Rozmawiał wtedy po swojemu.
Podczas podróży (ok 1 godziny) był niesłychanie grzeczny. W drodze powrotnej zagadywał mnie i cudownie się śmiał. Kochany mój :)
Było cudownie!!!











piątek, 2 maja 2014

List do Syna 2


Kochany Synku!

Proszę, nie dorastaj zbyt szybko. Ciesz się życiem, każdą, najdrobniejszą jego chwilą, ponieważ uwierz mi - będziesz tęsknił za beztroskim dziecięcym życiem.

Wiem, że nie możesz mi obiecać tego o co Cię poproszę, ale poproszę mimo wszystko: Synku - zrób wszystko co w Twojej mocy, abyś to Ty wysłał mnie w ostatni rejs, a nie na odwrót... 
Po prostu chciałabym, abyś unikał działań ryzykownych i sportów ekstremalnych. 
Bez Ciebie moje życie nie miałoby sensu. Zanim zrobisz coś głupiego pomyśl o kochającej Cię nad życie mamie.

Pamiętaj, że nieważne jest to czym się zajmujesz, ważne jest to, abyś kochał to co robisz, aby przynosiło Ci to satysfakcję.

Nie zapomnij też o tym, że cokolwiek byś nie zrobił i jakikolwiek byś nie był ja i tak będę Cię kochać. Za wszystko i mimo wszystko.

Nie bój się sięgać po swoje marzenia. One na prawdę się spełniają, wystarczy im tylko trochę pomóc ;) Nie czekaj aż coś spadnie Ci z nieba, bo zazwyczaj z niego nie spada. Sięgaj i walcz o to na czym Ci zależy.

Nie bój się okazywać uczucia! Mów, że kochasz, a co najważniejsze okazuj to. 

Idź za głosem serca. Słuchaj swojej intuicji, ona nigdy się nie myli.

Kochaj Nas, rodziców i pamiętaj że my Ciebie baaaa...rdzo kochamy!!!! Wszystko co robimy jest dla Ciebie lub dla Twojego dobra!

Twoja na zawsze, zakochana w Tobie po uszy - mama.


(Piszę ten list gdy masz 5 miesięcy i parę dni :-))